Jezioro.

[Tiara]

Opuściłam łeb.

[Rosa]

Westchnełam
-Już raz tak było.

[Tiara]

-Było...?-powtórzyłam głucho.

[Rosa]

-Tak. Byłam młoda ale jakoś udało mi się wślizgnąć na pole walki.

[Tiara]

Pokręciłam z niezadowoleniem łbem.

[Rosa]

-Najlepiej się nie działo. Wielu padło. Nie wiem jak ale udało mi się wyjść żywą.

[Tiara]

-Tak czy inaczej idę na wojnę. Walczyć za stada.-powiedziałam z determinacją.

[Rosa]

Kiwnęłam głową.

[Tiara]

-A kto jeszcze idzie? My i gryfy?

[Rosa]

-Chyba tak.- mruknęłam z niepokojem obserwując horyzont

[Tiara]

Westchnęłam. Wygrana chyba nie przeważała na naszą stronę...

[Rosa]

-Trzeba będzie jeszcze raz oddać świętą ofiarę krwi. Może zginiemy ale to nie będzie miało znaczenia. Walczymy o dom.

[Tiara]

-Ofiarę krwi?

[Rosa]

-Tak, każda wojna jest ofiarą krwi. Ten płyn nie jest nieskończony i nie powinien być przelewany

[Tiara]

-Musimy myśleć pozytywnie. Mimo, że oni pewnie mają przewagę, my i tak nie możemy się poddać...